Najbiednieszy pies na świecie!

17 lutego, 2021

Do tej pory miałyśmy szczęście i omijałyśmy wszelkie szklane zagrożenia bez szwanku, jednak kiedyś musiało się to wydarzyć… Elza rozcięła sobie łapę. Rana była na tyle głęboka, że trzeba było założyć szew. Niby nic strasznego – pies skaleczył się w łapę, zdarza się! Jednak spójrzmy na to wydarzenie z perspektywy psa.

Gania sobie przez park za piłeczką, nagle czuje przeszywający ból w łapie. Biegnie czym prędzej do mamusi! Co robi mamusia? Szybko upina psa na smycz, biegnie do domu, pakuje do auta i jadą do lekarza. Co czuje pies, który nie rozumie, że jest rana, trzeba ją oczyścić i pokazać lekarzowi? Przyszedł po wsparcie i go nie otrzymał. Oczywiście czym prędzej trzeba iść do lekarza, jednak przykucnięcie i okazanie psu zainteresowania zajmuje małą chwilkę, która dla niego znaczy bardzo wiele.

Zraniona łapa nie jest straszną chorobą, jednak wiąże się z wieloma nieprzyjemnościami, często bolesnymi zabiegami – wizyta w gabinecie, znieczulenie, zmiana opatrunków, oczyszczanie rany, straszny kołnierz, który uniemożliwia lizanie chorego miejsca… W idealnym świecie moglibyśmy przygotować psa, nauczyć go, że kołnierz to nie kajdanki, że zmiana opatrunku to fajna zabawa, przy której jest dużo smaczków, ale wszystkiego nie przewidzimy. W takich momentach niezwykle ważne jest zwracanie uwagi na emocje psa, wspieranie go. Musimy pamiętać, że on nie rozumie, że to dla jego dobra. Kiedy będziemy próbowali gmerać przy bolącej łapie, będzie protestować. Co możemy zrobić? Być cierpliwym. Nie denerwować się na psa, który ciągle zabiera łapę, szukać sposobu, żeby jakoś odwrócić jego uwagę i mówić uspokajającym tonem. Warto pomyśleć o zabawkach odstresowujących – gryzakach, kongach, matach do wylizywania. Elzie bardzo powaga kontakt socjalny i masaż z elementami TTouch. Nie jestem jeszcze specjalistką w tej kwestii, ale filmiki wrzucone przez Psiaki w Zen są bardzo pomocne! Myślę, że nasza przygoda z TTouch dopiero się zacznie 🙂

Pamiętajmy, że stres powoduje wydzielanie kortyzolu, a ten utrudnia i przedłuża rekonwalescencję! Dlatego nasze wsparcie jest równie ważne jak opieka medyczna.

Drugim utrudnieniem przy takim urazie jest konieczność zmniejszenia aktywności do minimum. Dla psa, który zamiast iść zwykle truchta, dużą część spacerów spędza na zabawach związanych z bieganiem, ograniczenie tych wolności jest dużym szokiem. Nie ukrywam, że dla mnie też był 🙂 Poszłyśmy do parku, spuściłam Elzę ze smyczy. Na to ona, z kulką w mordce, zerka na mnie z pytającym wyrazem pyszczka, czeka, aż rzucę… I co mam jej powiedzieć? „Elza, masz chorą nóżkę, nie możesz biegać?” Nie zrozumiała. Chwilę zajęło mi zastanawianie się jak zastąpić jej dotychczasowe aktywności, jak wyjść ze swoich przyzwyczajeń. Zrobiłyśmy trening, poszarpałyśmy się szarpakiem, trochę powęszyła… ale ciągle kulkę wpycha w dłoń – „No weź! Rzuć!” 😉 Wzięłam, ale nie rzuciłam. Poprosiłam ją, żeby się położyła i poszłam schować kulkę w trawie. Jakoś poszło 😉 Okazuje się, że tropienie zabawki będzie nową ulubioną rozrywką. (O tym jak dobra dla psa, jego rozwoju i budowania pewności siebie jest praca węchowa, będzie oddzielny wpis.) Widzę, że bardzo brakuje jej biegania, ale na szczęście rana w kilka dni powinna się zagoić. Plusem jest to, że nowa sytuacja zmusiła mnie do myślenia i pozwoliła odgrzebać zapomniane zabawy.

Tulaski są dobre na wszystko…